Dziś uroczyście rozpoczął się Beskidzki Kongres Kultury. To dwa dni, w czasie których osoby zainteresowane kulturą w mieście mogą uczestniczyć w panelach dyskusyjnych, nawiązywać kontakty i wymieniać się pomysłami. W wydarzeniu bierze udział pół tysiąca osób. Podpisano list intencyjny w sprawie badań w Starym Bielsku.

Ponad pół tysiąca osób zarejestrowało swój udział w Beskidzkim Kongresie Kultury, który w czwartek i piątek odbywa się Bielsku-Białej. Patronat honorowy nad wydarzeniem sprawują minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz i prezydent Jarosław Klimaszewski. Wśród gości jest m.in. Robert Piaskowski, dyrektor Narodowego Centrum Kultury, przedstawiciele miast, które kandydowały do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2029, samorządowcy i dyrektorzy miejskich jednostek kulturalnych.

Kongres, jak powiedział naczelnik Przemysław Smyczek, to jedno z przedsięwzięć w ramach starań o ESK. To kontynuacja rozmów o kulturze, o tym, jak zmieniać miasto i budować dobrostan. To próba dyskusji nad obecnym stanem kultury w Polsce, zwłaszcza w odniesieniu do instytucji i środowisk twórczych.

- To historyczny dzień. Tego typu wydarzenie odbywa się po raz pierwszy. To największe wydarzenie w regionie, kolejny krok w kierunku konkurowania o Europejską Stolicę Kultury. Najlepsze rzeczy wychodzą w dyskusji i po to jest ten kongres. Wierzymy, że sukces naszego miasta wpłynie na rozwój całego subregionu. Wierzymy, że Bielsko-Biała może dużo dać Europie - mówił prezydent Jarosław Klimaszewski.

W ramach wydarzenia można wziąć udział w sesjach plenarnych i panelach, spotkać się z animatorami kultury, twórcami i wymieniać się z nimi doświadczeniem, wiedzą czy ideami. Pierwsza z dyskusji dotyczyła kondycji i przyszłości sektora kultury. Wzięło w niej udział m.in. bielskie środowisko kulturalne.

Robert Piaskowski mówił o trwającym renesansie kultury, ożywieniu w miastach wojewódzkich oraz tych, które kiedyś były wojewódzkie. Dodawał, że kapitał kulturowy w skali całego kraju rośnie. Małgorzata Motyka-Madej, dyrektorka Miejskiego Domu Kultury w Bielsku-Białej mówiła o roli jej instytucji, z kolei dyrektorzy bielskich szkół muzycznych i plastycznych zwracali uwagę na potrzebę kształcenia młodzieży oraz przygotowania ich do odbioru sztuki, ponieważ ich zdaniem „mają braki systemowe”.

Zebrani wyrazili swoje marzenia. I tak, Witold Mazurkiewicz, dyrektor Teatru Polskiego marzy o tym, by wybudować trzecią scenę instytucji oraz stworzyć szkołę rzemiosł teatralnych w Bielsku-Białej. Inni wyrażali nadzieję, że młodzi ludzie angażowali się w miejską kulturę. Ogólna konkluzja była taka, że kultura w mieście ma się dobrze. Przeszkodą są tylko finanse - 80 proc. bielskiej kultury finansuje gmina, a w jednostkach miejskich pracuje ok. 600 osób. Potrzeba więc większego wsparcia z zewnątrz.

Na koniec otwarcia przedstawiciele Ratusza, bielskiej parafii ewangelicko-augsburskiej, instytutu archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego, Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków, Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej oraz Instytutu Miasto Splotów podpisali list intencyjny w sprawie realizacji projektu „Porzucone miasto”. Chodzi o teren grodziska w Starym Bielsku. Do tematu wrócimy.

ak