Po blisko trzech latach we wtorek przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej wygłoszono mowy końcowe w procesie dotyczących wybuchu gazu w Szczyrku. Pod gruzami domu zginęło wtedy osiem osób, w tym troje dzieci. Prokuratur dla głównego oskarżonego, który jest właścicielem firmy wykonującej podziemny odwiert, domaga się kary 10 lat pozbawiania wolności, a dla operatora wiertnicy i jego pomocnika 8 i 6 lat więzienia. Obrońca głównego oskarżonego wnioskuje o uniewinnienie i wskazuje, że na ławie oskarżonych zasiadać powinno znacznie więcej osób.

Do tragedii w Szczyrku doszło 4 grudnia 2019 roku. W wyniku eksplozji zawalił się trzykondygnacyjny dom, a pod gruzami zginęła ośmioosobowa rodzina. Proces w tej sprawie ruszył w połowie 2021 roku, we wtorek rozpoczęło się wygłaszanie mów końcowych. Zdaniem prokuratury, przyczyną eksplozji był wyciek gazu z uszkodzonego gazociągu. Gaz przedostał się przez grunt do budynku, gdzie zgromadził się w budynku.

Wcześniej uszkodzili wodociąg

Powodem uszkodzenia gazociągu były prace związane z układaniem kabla, prowadzącego do powstającego obok apartamentowca. Na ławie oskarżonych zasiedli m.in. szef firmy układającej kabel i dwaj pracownicy wiertni, za pomocą której dokonywano przewiertu. Prokurator, jako głównego sprawcę nieszczęścia wskazał szefa firmy układającej kabel i zażądał dla niego kary 10 lat pozbawienia wolności oraz 5-letniego zakazu prowadzenia wszelkiej działalności zawodowej związanej z wykonywaniem przyłączy elektrycznych.

Zdaniem prokuratury pracownicy obsługujący wiertnicę zasługują na karę 8 lat pozbawienia wolności w przypadku operatora oraz 6 lat w przypadku jego pomocnika. Osoby te miały w sposób bezpośredni przyczynić się do katastrofy, działały przy tym w sposób umyślny z tak zwanym zamiarem ewentualnym. Ich celem nie było bowiem doprowadzenie do śmierci tylu osób, lecz mając wiedzę na temat tego, że w pobliżu biegnie gazociąg, a doświadczenie podpowiadało im, czym może się zakończyć jego uszkodzenie.

Prokuratura postawiła zarzuty również trzem innym osobom. Są to przedstawiciele firmy, która wcześniej układała na zlecenie Polskiej Spółki Gazowniczej feralny gazociąg. Instalacja została wykonana niezgodnie z projektem, jego faktyczny przebieg nie był naniesiony na mapy, a ponadto gazociąg nie miał wymaganych odbiorów, a mimo to przesyłano nim już gaz. Prokurator zarzucił więc tym osobom wiele nieprawidłowości podczas realizacji tamtej inwestycji, które mogły przyczynić się później do katastrofy.

Obrona domaga się uniewinnienia

Gdy już do niej doszło, osoby te „mataczyły” w sprawie, a nawet podżegały świadków do składania fałszywych zeznań. W ich przypadku prokurator zażądało kar od 5 lat i 2 miesięcy do 5 i pół roku więzienia oraz zakazu wykonywania zawodu przez 5 lat. Poza tym z tytułu odszkodowań oraz zadośćuczynienia dla osób pokrzywdzonych w katastrofie zarówno prokuratura, jak i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych występujących w sprawie, domagali się finansowych „rekompensat” za poniesione szkody i straty.

Podczas wtorkowego posiedzenia głos zabrał także obrońca głównego oskarżonego (właściciela firmy układającej kabel), który mocno wypunktował akt oskarżenia. Zarzucił m.in. prokuraturze niezachowanie w tej sprawie zasady legalizmu. W ocenie obrońcy nie przeanalizowano w sposób dogłębny, czy również inne osoby (związane lub uczestniczące w inwestycji) nie naruszyły prawa i nie przyczyniły się swoim postępowaniem czy zaniechaniem do katastrofy. Sprawa, co podkreślał zarówno obrońca, jak i strona oskarżająca, a także sąd, jest bowiem bardzo złożona, skomplikowana i wielowątkowa.

Wyrok zostanie ogłoszony niebawem

Powołując się na opinie świadków oraz biegłych oskarżyciel zasugerował, iż ława oskarżonych jest w tym procesie zbyt krótka i powinny się na niej znaleźć także inne osoby (padały konkretne nazwiska i funkcje). Do katastrofy doprowadził bowiem - przekonywał obrońca - splot wielu zdarzeń i okoliczności, w których uczestniczyło liczne grono osób biorących udział w szeroko rozumianym procesie inwestycyjnym.

W ocenie obrońcy jego klient podejmując decyzję o wykonaniu odwiertu działał zgodnie z wieloletnim doświadczeniem i wiedzą, jaka wynikała z dokumentacji. Nie mógł przewidzieć, iż świder może uszkodzić w tym miejscu gazociąg. Obrona wnioskowała o uniewinnienie głównego oskarżonego lub uznanie, że nieświadomie doprowadził do katastrofy. To zmniejszy maksymalną karę z 10 do 5 lat więzienia.

Mowy końcowe obrońców pozostałych oskarżonych w tej sprawie sąd wyznaczył na 26 kwietnia. Publikacja wyroku spodziewana jest nie później niż 10 maja. Stronom przysługiwać będzie apelacja.

Marcin Płużek
[email protected]